Chiny. Najludniejszy kraj świata, szczycący się szybkim rozwojem gospodarczym, wzrostem stopy życiowej obywateli i ogólną atmosferą „ogólnej szczęśliwości”. Ten sielankowy obraz psują nieco doniesienia zachodnich agencji informacyjnych, które pokazują światu zupełnie inne Chiny: kraj autorytarny, rządzony przez nieznoszącą jakichkolwiek form sprzeciwu Komunistyczną Partię Chin. Chińska konstytucja zawiera wprawdzie przepisy chroniące podstawowe prawa obywateli, ale w praktyce są one często ignorowane.
Sytuacja kobiet w Chinach nigdy nie należała do najłatwiejszych. Do 1911 roku obowiązywał w tym kraju konfucjanizm – doktryna światopoglądowa wymagająca od kobiet absolutnej uległości i posłuszeństwa wobec mężczyzn: ojca, męża lub najstarszego syna. Sytuację zmieniły nieco reformy wprowadzane przez kolejne rządy komunistyczne, jednak do dziś kobiety (zwłaszcza na wsi) traktowane są tu przedmiotowo i – często – brutalnie.
Dyskryminacja płciowa rozpoczyna się właściwie już w okresie ciąży. Wprawdzie przepisy zakazują aborcji ze względu na płeć płodu, ale badania USG często są wykorzystywane do zapobiegania przychodzeniu na świat dziewczynek. Wprowadzona pod koniec lat 70 – tych polityka planowania rodziny pod hasłem „Jedna rodzina – jedno dziecko” spowodowała, że chińskie rodziny jeśli mogą mieć tylko jedno dziecko, to wolą, aby było ono chłopcem i w przypadku, gdy rodzi się dziewczynka, jej narodziny nie są zgłaszane, aby rodzice mogli dalej „próbować” spłodzić syna. Zdarzają się tez niestety przypadki porzucania, a nawet mordowania niemowląt płci żeńskiej.